poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Białe Święta 1992
1.Mędrcy świata monarchowie
2.Gdy się Chrystus rodzi
3.W żłobie leży
4.Anioł pasterzom mówił
5.Lulajże Jezuniu
6.Pójdźmy wszyscy do stajenki
7.Bóg się rodzi
8.Gdy śliczna Panna
9.Cicha noc
10.Jezus malusieńki
Nie zapomniałam 1988
1. Mam tylko Ciebie
2. Gdzie ten świat 60-tych lat
3. Nie zapomniałam
4. Miękko i czule
5. Za krótkie życie
6. Przystanek mej młodości
7. Mam cudownych rodziców
8. Nie mów mi, że kochasz
9. Wciąż Arka Noego
10. Szalala zabawa trwa
W podróży 1981
niedziela, 30 sierpnia 2009
Są takie dni w tygodniu/ Kolorowy film 1980
1. Są takie dni w tygodniu
2. Pamiętam nas
3. Sentymentalny dzień
4. Płynąć
5. Gdy po trudnym dniu
6. Limit czasu czyli Czy nas jeszcze pamiętasz
7. Weź kolorowy film
8. Ach, cóż to za romans był
9. Śpiewam i gram
Zabaw się w mój świat 1975
Nadejdą jasne dni 1973
1. Bright days will come
2. Jesteś blisko
3. Idziemy ku sobie
4. Rafael
5. Wiem, że w okienku
6. Jaka jesteś Mario
7. Firaneczki perkalowe
8. To był świat w zupełnie starym stylu
9. Proszę chodź
10. Chłopak moich snów
11. The memory
czwartek, 27 sierpnia 2009
Nim zakwitnie tysiąc róż
Muzyka: Wanda Warska Słowa: Wanda Warska
Nim zakwitnie tysiąc róż
Nim zakwitnie tysiąc malw
Będę miała kilka spraw
Do Ciebie kilka spraw
Nie o różach
Nie o bratkach
Nie o wstążkach
Nie o szmatkach
Bardzo proszę Cię o jedno
Bądź szczęśliwy tylko ze mną
A zakwitnie tysiąc róż
I zakwitnie tysiąc malw
I nie będę miała już do Ciebie żadnych spraw
Kwiaty rosną zawsze wszędzie
Tam gdzie inne lepiej będzie
I na bucie
I na głowie
Jeśli ktoś się kocha w Tobie
A gdy lato pachnie różą
I gdy ludzie w różach wróżą
To ja proszę Cię o jedno
Bądź bądź bez róż szczęśliwy ze mną
Kwiaty rosną zawsze wszędzie
Tam gdzie inne lepiej będzie
I na bucie
I na głowie
Jeśli ktoś się kocha w Tobie
Nim zakwitnie tysiąc róż
Nim zakwitnie tysiąc malw
Będę miała kilka spraw
Do Ciebie kilka spraw
Nie o różach
Nie o bratkach
Nie o wstążkach
Nie o szmatkach
Bardzo proszę Cię o jedno
Bądź szczęśliwy tylko ze mną
A zakwitnie tysiąc róż
I zakwitnie tysiąc malw
I nie będę miała już do Ciebie żadnych spraw
Kwiaty rosną zawsze wszędzie
Tam gdzie inne lepiej będzie
I na bucie
I na głowie
Jeśli ktoś się kocha w Tobie
A gdy lato pachnie różą
I gdy ludzie w różach wróżą
To ja proszę Cię o jedno
Bądź bądź bez róż szczęśliwy ze mną
Kwiaty rosną zawsze wszędzie
Tam gdzie inne lepiej będzie
I na bucie
I na głowie
Jeśli ktoś się kocha w Tobie
Tam gdzie topole
Myzka: Seweryn Krajewski Słowa: Agnieszka Osiecka 1970
Znam tyle polnym dróg
I tyle białych szos
I płoną mi już głóg
I śpiewał już kłos
Dziś jeden tylko szlak
Omijać zawsze chcę
Lecz wracam tam i tak
Tam, gdzie topole
Gdzie całowałeś mnie
Gdzie całowałeś mnie
Serce biło mi w piersi jak dzwon
Ręce tak spieszyły się do rąk
Jak śpieszy wiatr żeby gnać w dal
Są miejsca w lesie tym
Gdzie starszy czarny strach
I wiele dałabym za inny las i piach
W popłochu biegnę hen
Potykam się o pnie
Powraca to jak sen
Bo znam topole dwie
Gdzie pożegnałeś mnie
Gdzie pożegnałeś mnie
Serce biło mi w piersi jak dzwon
Ręce tak uciekały od rąk
Jak biegnie wiatr
Żeby gnać i gnać
Znam tyle polnych dróg
I tyle białych szos
Płoną mi już głóg
I śpiewał mi już kłos
Znam tyle polnym dróg
I tyle białych szos
I płoną mi już głóg
I śpiewał już kłos
Dziś jeden tylko szlak
Omijać zawsze chcę
Lecz wracam tam i tak
Tam, gdzie topole
Gdzie całowałeś mnie
Gdzie całowałeś mnie
Serce biło mi w piersi jak dzwon
Ręce tak spieszyły się do rąk
Jak śpieszy wiatr żeby gnać w dal
Są miejsca w lesie tym
Gdzie starszy czarny strach
I wiele dałabym za inny las i piach
W popłochu biegnę hen
Potykam się o pnie
Powraca to jak sen
Bo znam topole dwie
Gdzie pożegnałeś mnie
Gdzie pożegnałeś mnie
Serce biło mi w piersi jak dzwon
Ręce tak uciekały od rąk
Jak biegnie wiatr
Żeby gnać i gnać
Znam tyle polnych dróg
I tyle białych szos
Płoną mi już głóg
I śpiewał mi już kłos
Be my baby tonight
Myzuka: Bon Dylan Słowa :Bob Dylan 1970
Close your eyes, close your door
You don't have to worry any more
I'll be your baby tonight.
Shut the light, shut the shade
You don't have to be afraid
I'll be your baby tonight.
Well, that mockingbird's gonna sail away
We're gonna forget it
That big, fat moon is gonna shine like a spoon
But we're gonna let it
You won't regret it.
Kick your shoes off, do not fear
Bring that bottle over here
I'll be your baby tonight.
Close your eyes, close your door
You don't have to worry any more
I'll be your baby tonight.
Shut the light, shut the shade
You don't have to be afraid
I'll be your baby tonight.
Well, that mockingbird's gonna sail away
We're gonna forget it
That big, fat moon is gonna shine like a spoon
But we're gonna let it
You won't regret it.
Kick your shoes off, do not fear
Bring that bottle over here
I'll be your baby tonight.
Ale nie z Tobą
Muzyka: A. Skorupka W. Kruszyński Słowa : Agnieszka Osiecka 1970
Ja mam pamięć złą, okrutną tak już jest
Dziś wiem tylko to był w domu kot i pies
W mieście naszym zaś chłopaków było co nie miara chyba stu
A dzień przygodą był co dnia
Grałam w piłkę tak taka panna gra
Jadłam lody przez piętnaście głupich lat
Kradłam wiśnie z drzew z chłopakami było wtedy za pan brat
Ale nie z Tobą nie
Czemu nie z Tobą
Czemu kto wie
Przecież tak mało bram dzieliło nas
Mogłam Cię spotkać nie jeden raz
Mogłam Cię spotkać chociaż jeden raz
Grałeś w piłkę jak taki chłopak gra
Jadłeś lody przez te same kilka lat
A Wasz biały dom tuż tuż za naszym starym sadem cicho stał
Tam, gdzie jeziora siła stał
Ładny miałam ślub i gościu było co nie miara chyba stu
A dzień przygodą był co dnia
Czemu nie z Tobą
Czemu kto wie
Przecież tak mało bram dzieliło nas
Mogłam Cię spotkać nie jeden raz
Mogłam Cię chociaż jeden raz
Ja mam pamięć, okrutną trochę żal
Dziś wiem tylko to był wielki śmiech i bal
Nocka pełna bzów łagodną dłonią otuliła mnie do snu
Ale nie z Tobą miły mój
Ja mam pamięć złą, okrutną tak już jest
Dziś wiem tylko to był w domu kot i pies
W mieście naszym zaś chłopaków było co nie miara chyba stu
A dzień przygodą był co dnia
Grałam w piłkę tak taka panna gra
Jadłam lody przez piętnaście głupich lat
Kradłam wiśnie z drzew z chłopakami było wtedy za pan brat
Ale nie z Tobą nie
Czemu nie z Tobą
Czemu kto wie
Przecież tak mało bram dzieliło nas
Mogłam Cię spotkać nie jeden raz
Mogłam Cię spotkać chociaż jeden raz
Grałeś w piłkę jak taki chłopak gra
Jadłeś lody przez te same kilka lat
A Wasz biały dom tuż tuż za naszym starym sadem cicho stał
Tam, gdzie jeziora siła stał
Ładny miałam ślub i gościu było co nie miara chyba stu
A dzień przygodą był co dnia
Czemu nie z Tobą
Czemu kto wie
Przecież tak mało bram dzieliło nas
Mogłam Cię spotkać nie jeden raz
Mogłam Cię chociaż jeden raz
Ja mam pamięć, okrutną trochę żal
Dziś wiem tylko to był wielki śmiech i bal
Nocka pełna bzów łagodną dłonią otuliła mnie do snu
Ale nie z Tobą miły mój
Razem z moim psem
Muzyka: Urszula Sipińska Słowa: Wanda Warska 1971
Czy polubisz mnie
Czy polubisz mnie razem z moim psem
On tak mało je, bo przez cały czas pilnuje mnie
On lubi uśmiech na ustach swojej pani
A jeszcze bardziej, gdy ktoś miły jest na długo z nami
Gdy polubisz mnie, gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Przywiążemy się, pokochamy Cię na dobre na złe
O coś za smutno nam
Jest smutno w każdym kącie
I przydałby się ktoś, kto mógłby w domu być jak słońce
Jak polubisz mnie
Jak polubisz mnie
Razem z moim psem
Trochę zmieni się bardzo tego chcę ja i mój pies
Będzie weselej i ładniej w każdym kącie
Będziemy cieszyć się, że mamy swoje własne słońce
Gdy polubisz mnie
Gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Jasny będzie dzień
Już każdy dzień
Ach przyda się
Bo gdy polubisz mnie
Gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Przywiążemy się, pokochamy Cię
Na dobre i na złe
Czy polubisz mnie
Czy polubisz mnie razem z moim psem
On tak mało je, bo przez cały czas pilnuje mnie
On lubi uśmiech na ustach swojej pani
A jeszcze bardziej, gdy ktoś miły jest na długo z nami
Gdy polubisz mnie, gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Przywiążemy się, pokochamy Cię na dobre na złe
O coś za smutno nam
Jest smutno w każdym kącie
I przydałby się ktoś, kto mógłby w domu być jak słońce
Jak polubisz mnie
Jak polubisz mnie
Razem z moim psem
Trochę zmieni się bardzo tego chcę ja i mój pies
Będzie weselej i ładniej w każdym kącie
Będziemy cieszyć się, że mamy swoje własne słońce
Gdy polubisz mnie
Gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Jasny będzie dzień
Już każdy dzień
Ach przyda się
Bo gdy polubisz mnie
Gdy polubisz mnie
Razem z moim psem
Przywiążemy się, pokochamy Cię
Na dobre i na złe
środa, 26 sierpnia 2009
Zapomniałam
Muzyka: Elżbieta i Urszula Sipińska Słowa: Inka Korniszewska
Zapomniałam twoje oczy,
Zapomniałam twoje usta,
Nasza ścieżka pod sosnami stoi pusta.
Jaka byłam diamentowa,
Jaka byłam bursztynowa,
Dziś już nie wiem, żebyś kiedyś mnie całował.
Może znałam twoje oczy,
Może znałam twoje usta,
Nasza ścieżka pod sosnami stoi pusta.
Zapomniałam twoje ręce,
Pogubiłam twoje słowa,
Nie pamiętam, żebyś kiedyś mnie całował.
Potem okruch, przypomnienia
Odnajduję w jakichś wierszach,
Wtedy, zobacz, jestem z wszystkich najsmutniejsza.
Jeśli znałam twoje ręce,
Wsłuchiwałam w twoje słowa,
Pewnie byłam najładniejsza, kolorowa.
No widzisz, no widzisz co stało się z nami?
Snujemy się teraz innymi drogami.
Sam widzisz, sam widzisz, zmartwienie się wkradło,
Pod nogi nam prosto upadło.
Zapomniałam twoje oczy,
Zapomniałam twoje usta,
Nasza ścieżka pod sosnami stoi pusta.
Jaka byłam diamentowa,
Jaka byłam bursztynowa,
Dziś już nie wiem, żebyś kiedyś mnie całował.
Może znałam twoje oczy,
Może znałam twoje usta,
Nasza ścieżka pod sosnami stoi pusta.
Zapomniałam twoje ręce,
Pogubiłam twoje słowa,
Nie pamiętam, żebyś kiedyś mnie całował.
Potem okruch, przypomnienia
Odnajduję w jakichś wierszach,
Wtedy, zobacz, jestem z wszystkich najsmutniejsza.
Jeśli znałam twoje ręce,
Wsłuchiwałam w twoje słowa,
Pewnie byłam najładniejsza, kolorowa.
No widzisz, no widzisz co stało się z nami?
Snujemy się teraz innymi drogami.
Sam widzisz, sam widzisz, zmartwienie się wkradło,
Pod nogi nam prosto upadło.
Urszula Sipińska
1. Ale nie z Tobą
2. Be my baby tonight
3. Tam gdzie topole
4. Jak tam jest
5. Pojedziemy do Krakowa
6. One more flowers blooms and dies
7. Zapomniałam
8. Razem z moim psem
9. Nim zakwitnie tysiąc róż
10. It's too late now
11. Po prostu noc
12. Urszulka Kochanowska
Wywiad z Urszulą Sipińską
Rozmowa z Urszulą Sipińską, piosenkarką, publicystką i architektem
30.05.2005
– Plakat promujący pani książkę „Hodowcy lalek” informuje, że jest to „zaskakująca opowieść legendarnej piosenkarki o jej karierze w totalitaryzmie”. Nie za mocno powiedziane?
– Co jest za mocne? Słowo „kariera” czy „totalitaryzm”? I jedno, i drugie słowo – to prawda.
– Wyznaczyła pani sobie rolę demaskatorki życia estradowego PRL?
– Nie wyznaczałam sobie żadnej roli. Myślałam o tej książce od wielu lat, długo szukałam dla niej odpowiedniej formy. Wiedziałam, że nie może to być antologia anegdot towarzyskich, bo nigdy mnie to nie interesowało. Nigdy też z dawnym moim środowiskiem estradowym nie byłam nadmiernie związana. A to, co odsłaniam – to zapis czasów, w których nawet tak niewinny zawód jak artysta estrady mógł być – w uwłaczający i upokarzający sposób – opleciony przez system totalitarny. Chcę, żeby czytelnik dowiedział się jak naprawdę wyglądało życie gwiazdy. I że wcale nie było tak słodko. Chcę też zburzyć wizerunek gwiazdy kreowany przez komunistycznych socjotechników; obraz lalki grzecznie odśpiewującej refreniki, i to najlepiej w reżimie od Opola do Opola. Mam świadomość, że niektóre środowiska mogą uznać, że to co piszę, pachnie skandalem. I wcale by mnie to nie zdziwiło! Już chyba każde dziecko wie, że w Polsce prawda jest skandalem, a skandal obyczajem!
– Obraz lalki grzecznie odśpiewującej refreniki? Stąd ten tytuł – „Hodowcy lalek”. Złośliwi mogą powiedzieć, że napisała pani kontrowersyjną książkę, bo zatęskniła pani za popularnością.
– Gdybym potrzebowała sławy, dalej bym piosenkowała! To po pierwsze. Po drugie – wszyscy pytają, dlaczego tak wcześnie przestałam śpiewać? Na tak postawione pytanie nie da się odpowiedzieć w skrótowej formie. Dlatego napisałam książkę. Oczywiście, nie sposób opisać wszystkich epizodów, utrwaliłam tylko te, które były dla mnie najważniejsze, a jednocześnie rejestrowały mechanizmy, którym podlegała kariera socgwiazdy.
Mój dyskomfort, a jednocześnie niechęć do życia estradowego, nie nadszedł od razu. Bo nie interesowałam się polityką. A szkoda. W czasach studenckich żyłam w zasadzie w dwóch światach. Jeden – ten ważniejszy – to studiowanie architektury, a drugi – nazwijmy go krotochwilny – śpiewanie. Dopiero po ukończeniu studiów, gdy stało się jasne, że w wyuczonym zawodzie nie mam czego szukać i zostaje mi tylko estrada – miałam czas, by pilniej obserwować, co się właściwie dzieje. I jak totalitaryzm zaczyna oplatać mnie swoimi mackami. Jedno musi być jasne.
Nie jestem żadną kombatantką. Nie należałam do żadnych komunistycznych młodzieżówek, do żadnej partii, nawet Solidarności, choć z całego serca jej sekundowałam. Zawsze chciałam być neutralna, jak Szwajcaria. A i tak totalitaryzm wpłynął na moje zwykłe, człowiecze losy. Podobnie jak wpływał na losy innych ludzi o innych zawodach.
– Ale zanim wróciła pani do architektury – na estradzie spędziła pani ładnych parę lat.
– Po studiach – jak już wspomniałam – wchłonęła mnie estrada. Pierwsze, z czym się zetknęłam, to absurd. Po agencjach estradowych rozniosła się wieść, że Sipińska skończyła studia, nie jest „zgrana”, więc można rozpocząć eksploatację gwiazdy. Tylko jak? Gwiazda nie ma zaświadczenia, że jest gwiazdą! A system dyktował: wszyscy na wszystko i niezależnie od wszystkiego muszą mieć papier! Poinformowano mnie, że jadę do Warszawy, żeby zdać egzamin z wiedzy ogólnej mimo ukończonych studiów i ze śpiewania, mimo sukcesów na światowych festiwalach. To jeden z przykładów na absurdy w PRL, których pełno w mojej książce.
– Liczy się pani z tym, że ludzie, o których pani pisze – bardzo krytycznie – nawet bez nazwiska – rozpoznają się? Nie obawia się pani ich reakcji?
– Nie. Jeśli nie podaję nazwiska, a nie podaję – to ten, kto się odezwie – musi mieć świadomość, że zadziała najprostsza zasada na świecie: uderz w stół, a nożyce się odezwą! Sprawę – rzecz jasna – konsultowałam z prawnikami. A Wydawnictwo Zysk i S-ka wzruszyło mnie swoją postawą: „Staniemy murem po pani stronie”.
– Nie chodzi nawet o kwestie prawne. Atakuje pani ludzi, którzy wciąż funkcjonują w mediach i mają wpływ na ludzkie umysły. Oni mogą zaszkodzić pani książce.
– Mogą. Ale podjęłam ryzyko, bo uznałam, że warto.
– A towarzyski ostracyzm? Chęć – w rewanżu – oczernienia pani?
– Ależ ja się i z tym liczę. Zawsze przecież mogą się pojawić plotki. Nawet nie będę z tym walczyć. Kto się tłumaczy, ten się oskarża! Mam taką dewizę: „Plotka jest jak alkohol. Uderza do głowy. Tyle że trzeba się liczyć z kacem, którym może być prawda”.
– Czy o mężach też pani pisze? To przecież ludzie z branży – Janusz Hojan to znana postać radia i telewizji lat 70., a Jerzy Konrad to kompozytor.
– Tak. Można być szczęśliwym z dekarzem i nieszczęśliwym z Hojanem – o nim też wspominam: „To nie był udany mąż. Ja w tym małżeństwie też byłam nieudana. Bo to w ogóle było nieudane małżeństwo”. A Jurek Konrad? Jestem z nim już ponad 30 lat. A to mówi samo za siebie.
Rozmawiały: Anna Kot i Kamilla Placko-Wozińska - POLSKA Dziennik Zachodni
30.05.2005
– Plakat promujący pani książkę „Hodowcy lalek” informuje, że jest to „zaskakująca opowieść legendarnej piosenkarki o jej karierze w totalitaryzmie”. Nie za mocno powiedziane?
– Co jest za mocne? Słowo „kariera” czy „totalitaryzm”? I jedno, i drugie słowo – to prawda.
– Wyznaczyła pani sobie rolę demaskatorki życia estradowego PRL?
– Nie wyznaczałam sobie żadnej roli. Myślałam o tej książce od wielu lat, długo szukałam dla niej odpowiedniej formy. Wiedziałam, że nie może to być antologia anegdot towarzyskich, bo nigdy mnie to nie interesowało. Nigdy też z dawnym moim środowiskiem estradowym nie byłam nadmiernie związana. A to, co odsłaniam – to zapis czasów, w których nawet tak niewinny zawód jak artysta estrady mógł być – w uwłaczający i upokarzający sposób – opleciony przez system totalitarny. Chcę, żeby czytelnik dowiedział się jak naprawdę wyglądało życie gwiazdy. I że wcale nie było tak słodko. Chcę też zburzyć wizerunek gwiazdy kreowany przez komunistycznych socjotechników; obraz lalki grzecznie odśpiewującej refreniki, i to najlepiej w reżimie od Opola do Opola. Mam świadomość, że niektóre środowiska mogą uznać, że to co piszę, pachnie skandalem. I wcale by mnie to nie zdziwiło! Już chyba każde dziecko wie, że w Polsce prawda jest skandalem, a skandal obyczajem!
– Obraz lalki grzecznie odśpiewującej refreniki? Stąd ten tytuł – „Hodowcy lalek”. Złośliwi mogą powiedzieć, że napisała pani kontrowersyjną książkę, bo zatęskniła pani za popularnością.
– Gdybym potrzebowała sławy, dalej bym piosenkowała! To po pierwsze. Po drugie – wszyscy pytają, dlaczego tak wcześnie przestałam śpiewać? Na tak postawione pytanie nie da się odpowiedzieć w skrótowej formie. Dlatego napisałam książkę. Oczywiście, nie sposób opisać wszystkich epizodów, utrwaliłam tylko te, które były dla mnie najważniejsze, a jednocześnie rejestrowały mechanizmy, którym podlegała kariera socgwiazdy.
Mój dyskomfort, a jednocześnie niechęć do życia estradowego, nie nadszedł od razu. Bo nie interesowałam się polityką. A szkoda. W czasach studenckich żyłam w zasadzie w dwóch światach. Jeden – ten ważniejszy – to studiowanie architektury, a drugi – nazwijmy go krotochwilny – śpiewanie. Dopiero po ukończeniu studiów, gdy stało się jasne, że w wyuczonym zawodzie nie mam czego szukać i zostaje mi tylko estrada – miałam czas, by pilniej obserwować, co się właściwie dzieje. I jak totalitaryzm zaczyna oplatać mnie swoimi mackami. Jedno musi być jasne.
Nie jestem żadną kombatantką. Nie należałam do żadnych komunistycznych młodzieżówek, do żadnej partii, nawet Solidarności, choć z całego serca jej sekundowałam. Zawsze chciałam być neutralna, jak Szwajcaria. A i tak totalitaryzm wpłynął na moje zwykłe, człowiecze losy. Podobnie jak wpływał na losy innych ludzi o innych zawodach.
– Ale zanim wróciła pani do architektury – na estradzie spędziła pani ładnych parę lat.
– Po studiach – jak już wspomniałam – wchłonęła mnie estrada. Pierwsze, z czym się zetknęłam, to absurd. Po agencjach estradowych rozniosła się wieść, że Sipińska skończyła studia, nie jest „zgrana”, więc można rozpocząć eksploatację gwiazdy. Tylko jak? Gwiazda nie ma zaświadczenia, że jest gwiazdą! A system dyktował: wszyscy na wszystko i niezależnie od wszystkiego muszą mieć papier! Poinformowano mnie, że jadę do Warszawy, żeby zdać egzamin z wiedzy ogólnej mimo ukończonych studiów i ze śpiewania, mimo sukcesów na światowych festiwalach. To jeden z przykładów na absurdy w PRL, których pełno w mojej książce.
– Liczy się pani z tym, że ludzie, o których pani pisze – bardzo krytycznie – nawet bez nazwiska – rozpoznają się? Nie obawia się pani ich reakcji?
– Nie. Jeśli nie podaję nazwiska, a nie podaję – to ten, kto się odezwie – musi mieć świadomość, że zadziała najprostsza zasada na świecie: uderz w stół, a nożyce się odezwą! Sprawę – rzecz jasna – konsultowałam z prawnikami. A Wydawnictwo Zysk i S-ka wzruszyło mnie swoją postawą: „Staniemy murem po pani stronie”.
– Nie chodzi nawet o kwestie prawne. Atakuje pani ludzi, którzy wciąż funkcjonują w mediach i mają wpływ na ludzkie umysły. Oni mogą zaszkodzić pani książce.
– Mogą. Ale podjęłam ryzyko, bo uznałam, że warto.
– A towarzyski ostracyzm? Chęć – w rewanżu – oczernienia pani?
– Ależ ja się i z tym liczę. Zawsze przecież mogą się pojawić plotki. Nawet nie będę z tym walczyć. Kto się tłumaczy, ten się oskarża! Mam taką dewizę: „Plotka jest jak alkohol. Uderza do głowy. Tyle że trzeba się liczyć z kacem, którym może być prawda”.
– Czy o mężach też pani pisze? To przecież ludzie z branży – Janusz Hojan to znana postać radia i telewizji lat 70., a Jerzy Konrad to kompozytor.
– Tak. Można być szczęśliwym z dekarzem i nieszczęśliwym z Hojanem – o nim też wspominam: „To nie był udany mąż. Ja w tym małżeństwie też byłam nieudana. Bo to w ogóle było nieudane małżeństwo”. A Jurek Konrad? Jestem z nim już ponad 30 lat. A to mówi samo za siebie.
Rozmawiały: Anna Kot i Kamilla Placko-Wozińska - POLSKA Dziennik Zachodni
Subskrybuj:
Posty (Atom)